Przerwa była nieoczekiwana, nieplanowana, i na sam koniec trochę prowokacyjna. Najpierw rzeczywiście zaczęło mi brakować czasu. Dłuższe dni oznaczają dłuższą listę obowiązków i pomysłów. Był po drodze udział w Pierwszym Maratonie Mazurskim w biegu na dystansie 10 km (zamiast eksperymentować w kuchni trenowałam kondycję); w międzyczasie Wolontariat Euro 2012 (teraz przyznaję - dosyć kontrowersyjny krok), potem casting do pierwszej polskiej edycji Masterchef (bez sukcesu) i maraton muzyczny na festiwalu Heineken Opener (niezapomniany koncert Janelle Monae). Ostatnio zaczęłam się zastanawiać co począć z opuszczoną "Listą zakupów". Może dać spokój? I wtedy nadeszły sygnały, że jest potrzebna... no i jestem znowu.
P.S. Festiwal Opener był tradycyjnie bogaty w opady, grzęźliśmy w błocie, ale conversy po długiej kąpieli udało się uratować;
O tej porze roku robi się zapasy na zimę; już w poprzednim sezonie odważyłam się łączyć moje ulubione owoce w pary i zamykać w słoikach.
W lipcowy wieczór zapraszam na morele z wiśniami.
Konfitura morelowo-wiśniowa
1 kg wydrylowanych wiśni
1kg pozbawionych pestek moreli
3/4 kg cukru
Owoce z cukrem podgrzewam kilkakrotnie w ciągu 2 dni, starając się nie dopuścić do wrzenia.
Gdy konfitura zgęstnieje wlewam wrzącą do słoiczków, mocno zakręcam i obracam "do góry nogami", aby wystygły, potem chowam w spiżarni.
Bardzo fajne to zdjęcie z Openera, a na słoiczek takich konfitur można się zapisać? ;-))
OdpowiedzUsuń