Paryż w styczniu
To już tradycja. Od kilku lat odwiedzam Paryż w styczniu. Pretekstem są zimowe zimowe wyprzedaże i kuzynka - paryżanka przez "zasiedzenie". Wędrujemy wtedy z Mają i Iwoną po zatłoczonych sklepach i poddajemy się powszechnej histerii zakupów. Podziwiamy kreatywne aranżacje wystaw, porównujemy różnice w smaku makaroników z Laduree i Pierre Herme, rozkoszujemy się cierpkim smakiem tarte au citron z patisserii przy Rue de Passy. Jedynym ograniczeniem w przemierzaniu Paryża są stopy, które po 10 godzinach wędrówki mają dosyć.
Oto tegoroczne spostrzeżenia:
- Na Champs-Elysees otwarto sklep amerykańskiej sieci Abercrombie - nie szukajcie tablicy z nazwą sklepu, bo jej nie znajdziecie, traficie do sklepu po zapachu (zapachy perfum charakterystycznych dla tej marki unoszą się w sąsiedztwie, a nawet po przeciwnej stronie ulicy), innym znakiem rozpoznawczym jest tłum kłębiący się w kolejce, nawet kilka godzin potrzeba aby dostać się do zaciemnionych pomieszczeń, ulokowanych na kilku piętrach budynku. Żeby nie było łatwo, wewnątrz gra baaaardzo głośna muzyka i znowu trzeba ustawić się w ... kolejce, tym razem do kasy.
- 588 drzew wzdłuż słynnej Champs-Elysees stanowi wspaniałą scenerię do iluminacji świątecznej, niestety, trzeba się spieszyć, bo lampki są zdejmowane wcześnie, w tym roku już 9 stycznia, dlatego ominęła nasz przyjemność podziwiania tej atrakcji.
- Kolor pomarańczowy króluje wśród nowych kolekcji, czyżby to był trend na wiosnę 2012?
podoba mi się ta wystawa z butów, taka prosta a jednocześnie taka wysublimowana, na takie stać tylko sklepy w Paryżu chyba...
OdpowiedzUsuń