Panna cotta
Ostatnie zakupy spożywcze uświadomiły mi, że końcówka stycznia to kiepski okres na znalezienie aromatycznych owoców. Skoro nie ma świeżych, to czas by przypomnieć sobie o zasobach domowej zamrażarki. I co tam się udało przemycić? Maliny, truskawki, czarne jagody i jeżyny. Własnoręcznie pakowane do torebek wtedy, gdy było ciepło, zielono i kolorowo. Jedyne 6-7 miesięcy temu.
Mrożone owoce można zmiksować z jogurtem i w kilkanaście sekund mamy doskonały kojtajl. Można też pokusić się o wykwintny deser. Panna cotta! Deser prosty i efektowny,a gdy dodamy owoce odmienia charakter i uwodzi bogactwem. Taki uroczy minimalizm z nutką barokowego przepychu.
Panna cotta
1 szklanka słodkiej śmietanki 30 %
3/4 szklanki mleka 2 %
2 łyżki cukru
wanilia (najlepiej ziarenka wyjęte ze stąka naturalnej wanilii)
1 1/2 łyżeczki żelatyny namoczonej w 2 łyżkach letniej wody
wykonanie:
Śmietankę wraz z mlekiem stopniowo podgrzewać, dodać cukier i wanilię, nie dopuścić do zagotowania; dodać żelatynę i jeszcze chwilę podgrzewać. Tak przygotowaną śmietankę przecedzić przez sito i wlać do wypłukanych zimną wodą naczynek do panna cotty lub małych szklaneczek. Wstawić na kilka godzin do lodówki. Przed wyjęciem z naczynia przez chwilę ogrzać w gorącej wodzie. Podawać z sosem owocowym.
Sos owocowy
Rozmrozić truskawki, maliny, czarne jagody, jeżyny. Posypać cukrem i wycisnąć odrobinę soku pomarańczowego. Wymieszać. Nałożyć na talerz, następnie wyjąć z foremki sciętą panna cottę.
nie ma zdjecia efektu końcowego??? czyżby panacotte dopadły łasuchy? ja właśnie piekę tarte czekoladowa wg Twego przepisu choć lekko zmodyfikowana;-)
OdpowiedzUsuńefekt końcowy pojawił się w postaci deseru wieczorem i nie było szans na dobre zdjęcie; zaręczam że był doskonały i towarzyszyło mu uczucie niedostytu (rodzina nie mogła uwierzyć, że nie będzie dokładki, bo łudzili się, że gdzieś w ciemnym kącie lodówki czeka na nich kontynuacja ...)
OdpowiedzUsuńCzekam na relacje z przygotowania tarty, jestem ciekawa na czym polegała modyfikacja?
relacja na blogu
OdpowiedzUsuń:http://wszuwarach.blogspot.com/
a modyfikacja to: zamiast skorki pomarańczowej własna - tegoroczna marmolada pomarańczowa (wyszła mi doskonała choć nie z pomarańczy z sevilli) a także to ze upiekłam dwie tarty mniejsze zamiast jednej dużej a na spodzie papieru do pieczenia zamiast masła i maki. Jeśli istnieje najmniejsza szansa na przylgniecie ciasta do formy to tak się u mnie zdarzy na pewno. Dlatego papier który mnie nie zawodzi nigdy.
Juz widzę Piotrka jak jedząc panacotte mówi: smaczne ale ... śmierdzi malizną;-))