Dzisiejszego wieczoru zapłonęły świeczki w dyniowych lampionach. Bardzo lubę tę amerykańską metodę na oswajanie śmierci. I nie zgadzam się na naszą rodzimą krytykę "niekatolickich" praktyk. Głęboko wierzę, że mamy na świecie dużo miejsca i na rozsądne uczczenie zmarłych i na żarty z "kostuchą". I to na tyle jeśli chodzi o mój wkład w polemikę.
Już wczoraj zapukała do drzwi gromadka maluchów w uroczych strojach i dała mi ważną lekcję: słodyczami nie częstuje się, słodycze wydziela się po solidnej garści i STOP. W przeciwnym razie po jednej wizycie zostajemy z pustą miską. Na szczęście zapobiegawczo upiekałam jeszcze dwa tuziny ciastek z kawałkami czekolady czyli chocolate chip cookies. Ciastka miały największe wzięcie ... i miło było patrzeć na zachwycone dzieci.
Ciastka z kawałkami czekolady
składniki:
250 g mąki
100 g płatków owsianych drobnych
110 g miękkiego masła
100 g cukru białego
100 g cukru brązowego
1 czekolada mleczna posiekana na kawałeczki (idealnie semi-sweet chocolate chip morsels)
2 jajka
wanilia (łyżeczka naturalnego ekstraktu lub w formie cukru wanilinowego)
szczypta soli
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
wykonanie:
Podgrzać piekarnik do 180 stopni C.
Masło zmiksować z cukrem na puszystą masę, dodać jajka jedno po drugim, suche składniki (mąka, sól, proszek, soda) przesiać i dodać je do masy maślanej w 3 częściach. Pozostałe składniki połączyć z masą ręcznie, bez użycia miksera. Wsypać płatki owsiane, wanilię i kawałki czekolady. Można masę ugnieść rękoma, bo będzie dosyć sucha.
Uformować kuleczki i ułożyć je na blasze pokrytej papierem do pieczenia. Zostawić spore odstępy. Kulki spłaszczyć. Piec ok. 12-15 minut. W połowie pieczenia ciasteczka przygnieść widelcem lub szpatułką, aby nie urosły zbyt dużo. Uważać, aby nie trzymać ciastek w piekarniku zbyt długo, bo stracą swój główny atut, czyli lekko ciągnącą się stukturę. Na koniec trzeba usiłować dotrwać do momentu, aż będą zimne, a przynajmniej trochę wystygną. Doskonałe ze szklanką mleka.
Podpisuje sie pod tym co napisalas o oswajaniu smierci Maryno - nie wydaje mi sie, ze Halloween w jakis sposob wierze (katolickiej) moze przeszkadzac, mnie przynajmniej nie.
OdpowiedzUsuńLampion przecudny! Jestem pod wrazeniem Twoich / Waszych zdolnosci artystycznych :) Ciasteczka tez brzmia pysznie :)
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Bardzo mi po drodze z tym, co napisalas w swoim profilu :)
Moj Halloween byl bardzo krotki, bo trwal zaledwie 1.5 godziny. Mialam przygotowane 250 sztuk roznego rodzaju batonikow i slodyczy. I wydzielalam. Podejrzewam, ze wiesc sie rozniosla, ze duzo i smaczne, wiec dzwonek u drzwi dzwonil co kilka minut. Podeirzewam tez, ze niektore dzieciaczki kilka rundek sobie u nas zaliczylo(trudno rozpoznac w kostiumach i do tego po ciemku). W przyszlym roku postaram sie lepiej rozpracowac strategie. KD
OdpowiedzUsuńP.S. Bardzo urocza dynka :-)
Cukierki na halloween miałam przygotowane, ale niestety nikt mnie nie nawiedził :-(
OdpowiedzUsuńTrudno uwierzyć, czyż nie ?!
Dzieciaki, błagam, nie bójcie się :) !
ale to na przyszły rok, a
jutro upiekę Twoje ciasteczka:) IwonaJ.
Jak wczoraj pisałam, ciasteczka dziś upiekłam,
OdpowiedzUsuńi dziewczyny moje oszalały ! :)
IwonaJ.
Kochani, dziękuję za wszystkie komentarze. Niestety, nie doszłam to tego, jak odpowiadać indywidualnie na komentarze, będzie więc grupowo:
OdpowiedzUsuńBea, Twoje słowa są tym milsze, że z prawdziwym uznaniem śledzę Twego bloga;
Kasiu, z wpisu wynika, że działo się w ojczyźnie halloween ...
Iwona, miód na moje serce, wkrótce będę kusiła kolejnymi przepisami.
A ja mam pytanie dotyczące "idealnie" z przepisu... gdzie to "idealnie" się nabywa w stolycy? :)
OdpowiedzUsuńPiotrek, ja korzystam z kilogramowego worka przywiezionego latem z USA, u nas kiepsko, kiedyś widziałam małe torebki w Kuchni Świata i na www.tortownia.pl, ale mozna połamać klasyczną czekoladę na kawałeczki.
OdpowiedzUsuńPzdrawiam.