Od dawna myślałam o przygotowaniu własnych "chrupków". Zmęczyłam się wyszukiwaniem w sklepach torebek ze zdrowymi płatkami, które są apetyczne i nie toną w cukrach i przedziwnych dodatkach.
Przyjemność z prażenia wybranej przez siebie mieszanki jest olbrzymia. Żaden przepis nie wymagany!
Bazę stanowią płatki owsiane, mogą być ekologiczne, byłskawiczne, jęczmienne, nawet górskie (trochę twardsze), powiedzmy że wrzucamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia 2-3 szklanki. A potem dodajemy garściami to, co znajdziemy w szafie. Polecam pestki słonecznika i dyni, siemie lniane, płatki migdałowe (dużo), pokrojone orzechy laskowe (wcześniej uprażone i pozbawione brązowej skórki), nawet otręby czy sezam. Dosładzamy brązowym cukrem, w zależności od upodobań i polewamy miodem (sporo), 2 łyżki oleju i 1/2 szklanki świeżego soku jabłkowego (ścieram soczyste jabłka na tarce i wyciskam sok). Wszystko to trzeba dokładnie wymieszać, aby ziarna i ziarenka pokryły się cukrem, miodem i sokiem. Wstawiamy do nagrzanego do 170 stopni piekarnika i prażymy. Jak mieszanka lekko przypiecze się, mieszamy i czynność tę powtarzamy kilkakrotnie w ciągu 35 minut. Trzeba pilnować, aby nasze bogactwo płatków i ziarenek nie spaliło się, zwłaszcza gdy dodamy więcej miodu - łatwo karmelizuje się i stąd już jedna chwila do zwęglenia musli.
Po wystygnięciu najlepiej jest jeszcze raz wymieszać (rozkruszyć) płatki i sypką mieszankę umieścić w słoiku. Śniadanie z jogurem, owocami albo mlekiem gotowe. I szczerze mówiąc, chyba już nie będę kupować sklepowych produktów musli-podobnych, bo to jest po prostu doskonałe. A ile możliwości by je urozmaicić - żurawina, rodzynki, czekolada ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz