Czy też tak macie? Najpierw planuję potrawy, które przygotuję. Przestrzegam skrupulatnie przepisu, wczytuję się kilkakrotnie, by przeanalizować poszczególne etapy i z zaangażowaniem odtwarzam danie. Ale w jakimś momencie przychodzi bunt, by porzucić nakazy i zrobić "po swojemu". Mazurki idealnie nadają się do takich spontanicznych kreacji. Kruche ciasto zazwyczaj jest podobne (chociaż raz piekłam z mąki ryżowej i eksperyment jest warty powtórzenia); na cienki placek nakładam to co mam najsmaczniejszego w spiżarni. Tym razem była to konfitura z mandarynek (prosto z Sycylii), posmarowałam nią kruche ciasto upieczone na słomkowy kolor, dołożyłam paski moreli namoczonych w likierze pomarańczowym i polałam białą czekoladą rozpuszczoną ze śmietanką. Chętnie spróbowałabym, nie wiem jak rozwiążemy problem czekania do świątecznej niedzieli. Teraz mazurek jest taki pachnący, kruchy i apteczyny.Martwię się, czy do niedzieli utrzyma swoje walory ...?
Baaaaardzo efektownie to wygląda, najlepiej już zacznijcie teraz świętować! Wesołych!
OdpowiedzUsuń